Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi andrzejtcz z miasteczka Tczew. Mam przejechane 4918.00 kilometrów w tym 1439.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy andrzejtcz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Camino moja przygoda życia

Dystans całkowity:3005.00 km (w terenie 1070.00 km; 35.61%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:103.62 km
Więcej statystyk
  • DST 100.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014

Piątek, 1 sierpnia 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0

Podróż na „koniec świata” 01.08.2014 r. Santiago de Compostela – Fisterra (Finisterra)

Po miesiącu jazdy jeden dzień odpoczynku w Santiago de Compostela czeka nas jeszcze jeden przejazd dla pieszych to trzy dni jazdy dla nas jeden. Według dawnej tradycji trzeba się jeszcze udać do Fisterry (Finisterry), która jest położona nad oceanem. Dla ówczesnych w średniowieczu był to koniec świata, dalej był tylko ocean. Ale jeszcze o pobycie w Santiago. Następnego dnia udaliśmy się do Oficina del Peregrino po Compostele. Cóż to jest ta compostela, Compostela jest dyplomem, zaświadczeniem o przebytej pielgrzymce do grobu św. Jakuba Starszego. Aby ją otrzymać należy przejść najmniej 100 km pieszo lub 200 km rowerem lub konno. Oprócz compostelii otrzymujemy już odpłatnie compostele o przejechanych kilometrach. Ponadto uczestniczymy we mszy św. w Katedrze w Santiago de Compostela i mamy szczęście gdyż jesteśmy światkami rozpalania wielkiego kadzidła „Botafumeiro”. Kadzidło mierzy 160 cm i waży 80 kg i jest rozbujane przez ośmiu mężczyzn i rozpędza się do 60 km/h.
Do Fisterry wyjeżdżamy wcześnie rano i najpierw udajemy się do Muxii. Akurat u mnie daje o sobie znać zmęczenie a może to, że już opadły emocje. Zasypiam w siodełku. Musimy zrobić sobie krotki przystanek. Muxia miasteczko położone nad oceanem z niesamowitymi skałami. Po odpoczynku udajemy się jeszcze 30 km do Fisterry. Na miejsce zajeżdżamy po południu w gminnej Alberdze nie ma już miejsca ale kawałek dalej jest węgierska i tu niespodzianka bo obsługę stanowi jedna z kobiet z albergii w Hospital de Orbiego. Po obiedzie idziemy zwiedzać Fisterre, pogoda się psuje zanosi się, że będzie padać i też na drugi dzień tak było i do tego pada już codziennie.
Na tym chyba zakończę moja opowieść przygody życia, jeżeli komuś bardziej przybliżyłem szlak św. Jakuba to dobrze jeżeli nie to jestem gotów powiedzieć coś bliżej, chociażby jaki był nasz powrót, który nie obył się bez przygód.

Chciałbym serdecznie podziękować rodzinie, znajomym i wszystkim, którzy nam pomogli na szlaku bez was to by się nie udało.  A wszystkim pielgrzymom tym pieszym i na rowerach, którzy udadzą się lub teraz wędrują do Santiago de Compostela
BUEN CAMINO”

Botafumeiro
Botafumeiro © andrzejtcz" />Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 © andrzejtcz" />Muxia
Muxia © andrzejtcz" />Muxia
Muxia © andrzejtcz" />Muxia
Muxia © andrzejtcz" />Fisterra
Fisterra © andrzejtcz" />Fisterra
Fisterra © andrzejtcz" />Fisterra
Fisterra © andrzejtcz" />Fisterra
Fisterra © andrzejtcz" />Fisterra
Fisterra © andrzejtcz" />




  • DST 100.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 31

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0

Trzydziesty pierwszy dzień jazdy 30.07.2014 r. Puertomarin – Santiago de Compostela

Ostatni etap do Santiago de Compostela, ale nie ostatni w Hiszpanii. O tym ostatnim będzie później.
Ostatni etap, ostatnia setka, ostatni dzień naszej wędrówki, pielgrzymki, podróży. Czas na refleksje. Ta wyprawa na taką skalę była moją pierwszą wyprawą, nie wiedziałem co mnie czeka. Przygotowywałem się do niej przez cały rok ale ostatnie pół roku to już intensywnie. Co mnie czeka, mogłem sobie tylko wyobrazić czytając przewodniki, przeglądając internet czy oglądając filmy. Nachodzą różne myśli odnośnie tego co zrobiłem, nie żałuje absolutnie ani jednego dnia mimo że w trakcie tego miesiąca były różne dni i te dobre i te złe. Ale co mnie akurat napawa do dumy to to, że się udało. Ale bez wiary i modlitwy nie wiem czy pokonałbym te wszystkie trudności. Mimo, iż na początku chciałem jechać sam, to jestem wdzięczny chłopakom, że się dołączyli do mojej, wyprawy. Byli bardzo pomocni i ułatwiali mi pokonywanie wszystkich kilometrów. Na tych ostatnich kilometrach czuło się ulgę, że to już koniec ale i niedosyt bo przecież jechało się trzydzieści dwa dni i taki ma być to koniec, wszystko ma się nagle przerwać jakoś dziwnie na duszy. Pierwsze kroki kierujemy do polskiej Albergi na wzgórzu Monte do Gozo. To na tym miejscu 25 lat wcześniej św. Jan Paweł II odprawił mszę św. podczas światowych dni młodzieży i też tutaj jest polska Alberga. Tam się kwaterujemy, myjemy jak nakazuje tradycja a następnie zjeżdżamy do Santiago de Compostela aby udać się do grobu św. Jakuba starszego jednego z apostołów Jezusa.




  • DST 120.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 30

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0

Trzydziesty dzień jazdy 29.07.2014 r. Cacabelos – Puertomarin

Przedostatni i najtrudniejszy etap naszej całej trasy, 120 km i do tego cały czas pod górę. W tym dniu czekały nas trzy trudne podjazdy na 1100, 800 i 950 m. Ten ostatni był chyba najtrudniejszy bo już było południe i do tego jazda po esce. Poranne podjazdy trudne ale nie jest tak źle. Po pierwsze chłodno po drugie brak samochodów, które by przeszkadzały w podjeździe ale za to zjazdy coś okropnego niewyobrażalne zimno. Musimy zwalniać do 20 km/h bo inaczej zamarzają nam ręce. Żałuję, że u Ani zostawiłem rękawice z długimi palcami. Pierwsze promienie słońca, które przedzierają się przez góry docierają do nas ok. 9:30. W tym dniu mijamy granicę prowincji Castylii i Leon z Galicją. Po tablicach widać, że za sobą nie przepadają. Dla nas najważniejsze jest to, że mamy coraz bliżej do celu. Po 15:00 wjeżdżamy do Puertomarin malowniczej miejscowości ze swoją historią a co najważniejsze od tego miejsca zostało 100 km do Santiago de Compostela i tu zaczyna się problem brak miejsca w Albergue, trzeba dobrze szukać ale znajdujemy w prywatnej jest dość drogo ale to ostatni nocleg w na szlaku. Ciekawostką Puertomarin jest to, że miasteczka jest położone nad rzeką Miño, które to zalewało je dość często. Mieszkańcy postanowili, że kamień po kamieniu przeniosą gotycki kościół i część budynków na wzgórza i tak też zrobili.




  • DST 100.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 29

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty dziewiąty dzień jazdy 28.07.2014 r. Hospital de Órbiego – Cacabelos

To już ostatnie dni naszej pielgrzymki do Santiago de Compostela, jeszcze trzy etapy. Poranna jazda na rowerze w Hiszpanii jest czystą przyjemnością cała droga jest dla nas. Godzina 6:30 dla Hiszpanów jest to środek nocy i tak faktycznie jest. Ciemno a nad nami gwiazdy. Mijamy duże miasto Astorga a przed nami góry. Podjazd na wysokość 1225 m jest to najwyższe wzniesienie na jakie wjeżdżamy ale dość łatwe bo ciągnie się przez ok. 25 km na szczycie stacja benzynowa i piękne widoki. Szkoda, że jest niewielka mgła ale i tak wrażenie jest niesamowite. Po nami autostrada, tory kolejowe i jazda przez tunele. To chyba najładniejszy etap w Hiszpanii. Nie możemy się powstrzymać aby nie zrobić zdjęć. Po podjazdach czeka nas zjazd i to ok 30 km coś wspaniałego. W końcu dojeżdżamy do Ponferrady, miasta MŚ 2014 w kolarstwie i to jakże szczęśliwego dla Polaków gdzie Michał Kwiatkowski zdobywa tytuł mistrzowski. Same miasto jest przepiękne położone w dolinie, wśród gór. Po uzyskaniu pieczątek w Credenciale jeszcze 15 km do noclegu. Nocleg w Cacabelos, alberga parafialna na dziedzińcu kościoła stoją dwuosobowe boksy do spania. Brak kuchni ale my mamy własną i dla tego nie ma problemu z gotowaniem. Dość dużo pielgrzymów, im bliżej do Santiago tym gęściej. Bramę zamykają o 22:00 a otwierają dopiero o 6:00 a my chcemy wyjechać o 5 :00 ale nie ma problemu gospodarze zostawiają nam klucz od bocznej bramy i tą możemy wyjść. Coraz bardziej tęsknię za bliskimi, tym bardziej, że żona ma za tydzień przyjść swoim Camino.




  • DST 40.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 26

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty ósmy dzień jazdy 27.07.2014 r. Leon – Hospital de Órbiego
Pobudka 6:00 czyli stosunkowo późno, ale to ma być dzień odpoczynku, przejazd ok. 40 km. Na początku wspólne śniadanie z wszystkimi pielgrzymami. Pakujemy się jeszcze raz pojdeżdżamy pod Katedrę na ulicach spotykamy młodych ludzi, którzy co dopiero wychodzą z barów i pubów a jest godzina 7:30 a poza tym pusto. Wyjeżdżamy z Leon i jedziemy do Hospital de Órbigo. Jazda jak na niedzielę senna a tu przed nami znak, że do Santiago de Compostela mniej niż 300 km. Do Hospital de Órbigo wjeżdżamy przed południem, boimy się, że mogą nas nie zakwaterować bo za krótko. Ale nie przyjmują nas przesympatyczne Węgierki, które są wolontariuszkami. Zapomniałem wspomnieć, iż większość Albergue obsługują wolontariusze. Alberga skromna ale za to ma klimat, po rozpakowaniu chcemy iść na mszę są dwa kościoły w jednym msza o 11:00 w drugim o 12:00 wybieramy ten pierwszy ale jeszcze spotykamy w kościele dwóch księży, którzy odprawiają cichą mszę. Msza na której jesteśmy jest drugą mszą w niedzielę na terenie Hiszpanii. Po mszy robimy zakupy w małym sklepiku i wracamy do Albergue. Na miejscu spotykamy cztery Polki, które są z Warszawy. Przesympatyczne kobiety dzielą się z nami obiadem, ale jak mówi przysłowie na szlaku jeżeli się z kimś podzielisz zostanie ci to oddane. Tak było też i w tym przypadku, ponieważ spotkaliśmy się jeszcze raz ale już w Santiago i tam one były w biedzie nie miały nic do jedzenia a była niedziela i musiały udać się na dworzec kolejowy a następnie przejechać do Lizbony a z stamtąd samolotem do kraju więc odwdzięczyliśmy się im za obiad w Hospital de Órbigo. Ale odszedłem od tematu. Hospital de Órbigo małe miasteczko przecięte rzeką Órbiego a oba brzegi łączy kamienny romański most. Miasteczko liczy zaledwie 1000 mieszkańców jak sama nazwa mówi hospital czyli w pierwotnej wersji był tu szpital przeznaczony do obsługi pielgrzymów.
Następny dzień już nie będzie taki łatwy czekają nas poważne podjazdy.




  • DST 70.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 25

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty siódmy dzień jazdy 26.07.2014 r. Sahagun – Leon
Nie ustępujemy, wstajemy chyba najwcześniej od wszystkich, gdy kończymy śniadanie pierwsi pielgrzymi wstawiają z łóżek. O 6:30 jesteśmy w drodze. Na szlaku mijamy sztuczne kanały do nawadniania pól, żeby nie te kanały i sztuczne nawadnianie to by tu nic nie urosło. Około południa złapana pierwsza guma w naszych rowerach. Nie łatamy dziury tylko wymieniamy dętkę, połata się na noclegu. Do stolicy prowincji Leon docieramy koło południa, jest to piękne i stare miasto. Mimo 70 km i nawet jednego podjazdu na 800 m jesteśmy dość szybko. Chcemy dotrzeć na nocleg jeszcze przed sjestą. W Leon są dwie Albergue jedna droga druga tania przy klasztorze. Wybieramy te tanią. Po zakwaterowaniu idziemy zwiedzać miasto i Katedrę Santa María de la Regla i tam kogo spotykamy naszego znajomego Pitera, jak się później okazuje śpi tam gdzie my. W Leon chcieliśmy jeden dzień odpocząć ale nic z tego, nie ma takiej możliwości dlatego postanawiamy, że następnego dnia wstaniemy trochę później i przejedziemy ok 30 km i znajdziemy nocleg. Zapomniałem dodać, iż w cenie mamy jeszcze śniadanie.




  • DST 90.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 24

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty szósty dzień jazdy 25.07.2014 r. Castrojeriz – Sahagun

Etap bez historii. Wyjazd z Castrojerez jest jeszcze ciemno i dość chłodno. Praktycznie nic się nie dzieje. Nie za bardzo jest co wspominać nawet zdjęć nie za wiele. Do Sahagun przyjeżdżamy ok 15:30, dość późno nie za bardzo nam się chce szukać Albergue. Wjeżdżamy do pierwszej, którą napotkamy jest to prywatna ale cena to chyba 7-8 euro od osoby. Sala sypialna dość duża i do tego pełna młodych Włochów, którzy są dość hałaśliwi jeżeli hałasem można nazwać jeden nieprzerwany krzyk. Robimy jak zwykle zakupy na kolację. Kolacja na wypasie narobiliśmy tyle, że mamy jedzenie na następny dzień rano. Włosi mają żarcie na jeszcze większym wypasie na olbrzymich patelniach smażą jagnięce kotleciki i do tego dużo smażonej papryki. Zapach roznosi się wszędzie. Następny dzień nie będzie ciężki dlatego idziemy później spać.




  • DST 100.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 23

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty piąty dzień jazdy 24.07.2014 r. Belorado – Castrojeriz

Chyba był to najdłuższy etap w Hiszpanii, ponad 100 km. Z Belorado jak zwykle w Hiszpanii o świcie. I zaczęły się podjazdy na razie skromnie bo na ok. 800 m, ale za to później są wspaniałe widoki. Około 10:00 dojeżdżamy Burgos. Jak zawsze koła rowerów prowadzą nas pod Katedrę Świętej Marii. Piękna gotycka katedra jeszcze piękniejsza w środku, można ją odpłatnie zwiedzać ale my nie mamy czasu, szkoda. Przed katedrą spotkaliśmy znaną nam z dnia poprzedniego grupę kolarską z Diecezji Koszalińskiej jeszcze tego dnia spotkamy ich ponownie. Zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednym zdarzeniu podczas posiłku na przystanku autobusowym spotykamy Pitera, Amerykanina, który to od marca jest w drodze. Najpierw przejechał na rowerze Amerykę od Kalifornii po Florydę a następnie wsiadł w samolot i przyleciał do Europy. I tak jeździ po starym kontynencie. Według jego opowiadań był w Austrii, Węgrzech, Polsce Włoszech i teraz jest w Hiszpanii. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy go jeszcze spotykać kilkukrotnie. Aby znaleźć nocleg musieliśmy zjechać z obranego szlaku. Ale co tam koło 15:00 wjeżdżamy do Castrojerez. Na pierwszy rzut oka dziura ale gdy się trochę pochodziło po miasteczku całkiem przyjemnie nawet było supermarkado gdzie spotkaliśmy Pitera. Zakwaterowanie w Alberdze prowadzonej przez gminę nikogo nie ma ale jest kartka, że można zajmować łóżka. Pod koniec dnia sala sypialna pełna do tego późnym wieczorem przyjeżdża rowerzysta, który musi spać na podłodze. Pod wieczór zapowiada się na burzę ale przechodzi bokiem i nas mija. Alberga nie jest wyposażona w piec ale posiada tylko sandwich i czajnik elektryczny. Ale i z tym dajemy sobie radę przygotowujemy dużą misę sałatki i robimy sandwiche. Nad miasteczkiem górują ruiny zamku jeszcze z czasów walk z Maurami.




  • DST 80.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 22

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty czwarty dzień jazdy 23.07.2014 r. Logrono – Belorado
Wyjazd o świcie z Logrono jeszcze ciemno, pierwsi pielgrzymi ruszają na szlak. Pierwsza próba wyjazdu się nie powiodła, wjechaliśmy na rondo, które prowadziło do autostrady, trochę się przestraszyliśmy, że znajdziemy się na autostradzie. Cofamy się do miejsca gdzie prowadzi szlak pieszy i jedziemy jak pokazują muszle i żółte strzałki. Nie jest źle, teren utwardzony, Po drodze mijamy winnice szkoda, że jeszcze nie ma winogron. Teren płaski, jazda wzdłuż autostrady nową i nie uczęszczaną drogą. Po drodze mijamy pielgrzymów, którzy wędrują w tylko jednym kierunku na zachód ku oceanowi. W Najera spotykamy dwóch starszych mężczyzn, którzy prowadzą dwa osły noszące na grzbiecie ich bagaże. Przez całą drogę mamy po prawej stronie pasmo góry Kantabryjskich a za nimi szlak północny i ocean. My jedziemy przez zupełnie inny region północną część hiszpańskiej Mesety. Pustynia żadnego cienia, od czasu do czasu drzewo oliwne. Co jaki czas zatrzymujemy się aby się napić wody. Woda jest dostępna w każdej wiosce aqua portable woda do picia. Hiszpania jest idealna dla rowerzystów, mimo braku ścieżek rowerowych to drogi są w super stanie a co najważniejsze puste. Koło południa dojeżdżamy do miejscowości Santo Domingo de la Calzada. Według tradycji nazwa miasta pochodzi od św. Dominika Garcia, który przebywał tutaj w XI w. Według przekazów ludowych zbudował on groblę (hiszp. calzada) dla wygody pielgrzymów idących do Santiago. Z jego inicjatywy miał tez zostać zbudowany szpital, obecnie luksusowa Albergua . W mieście tym spotykamy dużą grupę polskich rowerzystów Diecezji Koszalińsko – Kołobrzeskiej udających się również do Santiago. Los chciał, że spotykaliśmy ich jeszcze dwa razy. Po odpoczynku udaliśmy się jeszcze w 22 km odcinek do noclegu, który był w Belorado jesteśmy już w prowincji Kastylia i Leon. Po przybyciu na miejsce oczywiście sjesta i wszystko zamknięte czekamy około godziny. Pieczątka w paszporcie pielgrzyma i uzyskanie adresu Albergi ale i tam jeszcze zamknięte ale w końcu gdzie nam się śpieszy. Czekamy po otwarciu otrzymujemy łóżko na ogólnej sali, kąpiel i krótka drzemka. Po drzemce zakupy kolacja i spać.




  • DST 80.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 22

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 31.03.2015 | Komentarze 0

Dwudziesty trzeci dzień jazdy 22.07.2014 r. Puente la Reina – Logrono
Hiszpania upragniona Hiszpania. Drugi dzień jazdy przez ostatni etap. Najważniejsze jest to, że nie trzeba się martwić o noclegi. Albergi na szlaku są wszędzie, lecz w tym państwie nie ma dużych marketów w których moglibyśmy zrobić tanie zakupy. Pozostały nam marcada i supermarcada, nie jest źle ceny podobne jak u nas lecz mniejszy wybór towaru. Jedno co pocieszające to to, że wino kosztuje 1 euro. Do kolacji obowiązkowo wino. Jemy dużo warzyw, praktycznie głównie papryka, pomidory, cukinia i takie tam inne. Owoców mało i są drogie. Ten etap był pełen niespodzianek, wyjechaliśmy ok. 6:00 i od razu podjazdy ale co tam jesteśmy niesieni myślą, że każdy przejechany kilometr zbliża nas do celu. W przed południem odpoczynek w Los Arcos. Podobają mi się nazwy tych miejscowości takie romantyczne, dźwięczne, wpadające w ucho, nie to co w Niemczech czy Francji. W Los Arcos spożywamy śniadanie a następnie jedziemy po pieczątkę do Credenciala a tam spotykamy Słowaczki i Polki, które idą razem wymiana kilku zdań pozdrowienia i nierozłączne Buen Camino to pozdrowienie będzie nam towarzyszyć do końca naszego szlaku. Po drodze spotykamy pielgrzymów z całej europy i świata. Koło południa dojeżdżamy do miasteczka Viana. Ładnie brzmi Viana, i co słyszymy muzyka. Postanawiamy sprawdzić co się dzieje a tam festyn całe miasteczko świętuje, łatwo rozpoznać miejscowych od turystów czy pielgrzymów. Miejscowi ubrani w strój baskijski na biało z czerwonymi chustami na szyi. Adam się dowiaduje, że za chwilę odbędzie się Encierro dosłownie zamknięcie. Cóż to jest to Encierro chyba mało kto nie słyszał o biegu byków ulicami Pampeluny, to właśnie jest Encierro nie mogliśmy przegapić takiej okazji aby obejrzeć to wydarzenie. Znajdujemy miejsce na schodach kościoła. Mieszkańcy przygotowuje się do wydarzenia w mgnieniu oka główna ulica pustoszeje drzwi i witryny sklepowe zostają zabezpieczone specjalnymi kratami i dechami. Młodzi i starsi mężczyźni są już gotowi aby spotkać się w oko w oko z pędzącymi bykami. Kobiety i dziewczyny tylko spoglądają na swoich śmiałków. W powietrzu czuć atmosferę napięcia i wreszcie są najpierw jeden potem drugi byk, biegną na oślep ale cóż to są niemrawe a nawet osowiałe. Wszyscy próbuję je ożywić, zachęcić do biegu a nawet ataku. Po części się to udaje, byki są coraz bardziej ożywione. Zabawa przednia wszyscy są podekscytowani i tak przez 30 minut. Nagle wszystko się kończy, i z powrotem fiesta, bary i kawiarnie otwierają swoje podwoje i zabawa zaczyna się od początku. My musimy jechać dalej do Logrono to ok. 15 km. Logrono duże miasto, w dolinie rzeki Ebro, tam kwaterujemy się w Alberdze i postanawiamy znaleźć warsztat rowerowy, który by wycentrował moje koło. Udaje nam się odszukać taki warsztat i za 12 euro centruje koło i przeprowadza mały serwis. Robimy zakupy na kolację oczywiście w supermarcado. Po kolacji spać aby następnego dnia wstać oo pełnych ciemnościach. Hiszpania
Hiszpania © andrzejtcz" />Krótki odpoczynek
Krótki odpoczynek © andrzejtcz" />Śniadanie
Śniadanie © andrzejtcz" />Widoki
Widoki © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Viana
Viana © andrzejtcz" />Logrono
Logrono © andrzejtcz" />