Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Lipiec12 - 10
- 2015, Lipiec3 - 0
- 2015, Czerwiec6 - 8
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec29 - 3
- 2014, Czerwiec3 - 2
- 2014, Marzec5 - 0
Lipiec, 2014
Dystans całkowity: | 2715.00 km (w terenie 800.00 km; 29.47%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 100.56 km |
Więcej statystyk |
- DST 100.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 31
Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0
Trzydziesty
pierwszy dzień jazdy 30.07.2014 r. Puertomarin – Santiago de
Compostela
Ostatni
etap do Santiago de Compostela, ale nie ostatni w Hiszpanii. O tym
ostatnim będzie później.
Ostatni
etap, ostatnia setka, ostatni dzień naszej wędrówki, pielgrzymki,
podróży. Czas na refleksje. Ta wyprawa na taką skalę była moją
pierwszą wyprawą, nie wiedziałem co mnie czeka. Przygotowywałem
się do niej przez cały rok ale ostatnie pół roku to już
intensywnie. Co mnie czeka, mogłem sobie tylko wyobrazić czytając
przewodniki, przeglądając internet czy oglądając filmy. Nachodzą
różne myśli odnośnie tego co zrobiłem, nie żałuje absolutnie
ani jednego dnia mimo że w trakcie tego miesiąca były różne dni
i te dobre i te złe. Ale co mnie akurat napawa do dumy to to, że
się udało. Ale bez wiary i modlitwy nie wiem czy pokonałbym te
wszystkie trudności. Mimo, iż na początku chciałem jechać sam,
to jestem wdzięczny chłopakom, że się dołączyli do mojej,
wyprawy. Byli bardzo pomocni i ułatwiali mi pokonywanie wszystkich
kilometrów. Na tych ostatnich kilometrach czuło się ulgę, że to
już koniec ale i niedosyt bo przecież jechało się trzydzieści
dwa dni i taki ma być to koniec, wszystko ma się nagle przerwać
jakoś dziwnie na duszy. Pierwsze kroki kierujemy do polskiej Albergi
na wzgórzu Monte do Gozo. To na tym miejscu 25 lat wcześniej św.
Jan Paweł II odprawił mszę św. podczas światowych dni młodzieży
i też tutaj jest polska Alberga. Tam się kwaterujemy, myjemy jak
nakazuje tradycja a następnie zjeżdżamy do Santiago de Compostela
aby udać się do grobu św. Jakuba starszego jednego z apostołów
Jezusa.













- DST 120.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 30
Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0
Trzydziesty
dzień jazdy 29.07.2014 r. Cacabelos – Puertomarin
Przedostatni i najtrudniejszy etap naszej całej trasy, 120 km i do tego cały czas pod górę. W tym dniu czekały nas trzy trudne podjazdy na 1100, 800 i 950 m. Ten ostatni był chyba najtrudniejszy bo już było południe i do tego jazda po esce. Poranne podjazdy trudne ale nie jest tak źle. Po pierwsze chłodno po drugie brak samochodów, które by przeszkadzały w podjeździe ale za to zjazdy coś okropnego niewyobrażalne zimno. Musimy zwalniać do 20 km/h bo inaczej zamarzają nam ręce. Żałuję, że u Ani zostawiłem rękawice z długimi palcami. Pierwsze promienie słońca, które przedzierają się przez góry docierają do nas ok. 9:30. W tym dniu mijamy granicę prowincji Castylii i Leon z Galicją. Po tablicach widać, że za sobą nie przepadają. Dla nas najważniejsze jest to, że mamy coraz bliżej do celu. Po 15:00 wjeżdżamy do Puertomarin malowniczej miejscowości ze swoją historią a co najważniejsze od tego miejsca zostało 100 km do Santiago de Compostela i tu zaczyna się problem brak miejsca w Albergue, trzeba dobrze szukać ale znajdujemy w prywatnej jest dość drogo ale to ostatni nocleg w na szlaku. Ciekawostką Puertomarin jest to, że miasteczka jest położone nad rzeką Miño, które to zalewało je dość często. Mieszkańcy postanowili, że kamień po kamieniu przeniosą gotycki kościół i część budynków na wzgórza i tak też zrobili.












- DST 100.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 29
Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
dziewiąty dzień jazdy 28.07.2014 r. Hospital de Órbiego –
Cacabelos
To już ostatnie dni naszej pielgrzymki do Santiago de Compostela, jeszcze trzy etapy. Poranna jazda na rowerze w Hiszpanii jest czystą przyjemnością cała droga jest dla nas. Godzina 6:30 dla Hiszpanów jest to środek nocy i tak faktycznie jest. Ciemno a nad nami gwiazdy. Mijamy duże miasto Astorga a przed nami góry. Podjazd na wysokość 1225 m jest to najwyższe wzniesienie na jakie wjeżdżamy ale dość łatwe bo ciągnie się przez ok. 25 km na szczycie stacja benzynowa i piękne widoki. Szkoda, że jest niewielka mgła ale i tak wrażenie jest niesamowite. Po nami autostrada, tory kolejowe i jazda przez tunele. To chyba najładniejszy etap w Hiszpanii. Nie możemy się powstrzymać aby nie zrobić zdjęć. Po podjazdach czeka nas zjazd i to ok 30 km coś wspaniałego. W końcu dojeżdżamy do Ponferrady, miasta MŚ 2014 w kolarstwie i to jakże szczęśliwego dla Polaków gdzie Michał Kwiatkowski zdobywa tytuł mistrzowski. Same miasto jest przepiękne położone w dolinie, wśród gór. Po uzyskaniu pieczątek w Credenciale jeszcze 15 km do noclegu. Nocleg w Cacabelos, alberga parafialna na dziedzińcu kościoła stoją dwuosobowe boksy do spania. Brak kuchni ale my mamy własną i dla tego nie ma problemu z gotowaniem. Dość dużo pielgrzymów, im bliżej do Santiago tym gęściej. Bramę zamykają o 22:00 a otwierają dopiero o 6:00 a my chcemy wyjechać o 5 :00 ale nie ma problemu gospodarze zostawiają nam klucz od bocznej bramy i tą możemy wyjść. Coraz bardziej tęsknię za bliskimi, tym bardziej, że żona ma za tydzień przyjść swoim Camino.










- DST 40.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 26
Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
ósmy dzień jazdy 27.07.2014 r. Leon – Hospital de Órbiego
Pobudka
6:00 czyli stosunkowo późno, ale to ma być dzień odpoczynku,
przejazd ok. 40 km. Na początku wspólne śniadanie z wszystkimi
pielgrzymami. Pakujemy się jeszcze raz pojdeżdżamy pod Katedrę na
ulicach spotykamy młodych ludzi, którzy co dopiero wychodzą z
barów i pubów a jest godzina 7:30 a poza tym pusto. Wyjeżdżamy z
Leon i jedziemy do Hospital de Órbigo. Jazda jak na niedzielę senna
a tu przed nami znak, że do Santiago de Compostela mniej niż 300
km. Do Hospital de Órbigo wjeżdżamy przed południem, boimy się,
że mogą nas nie zakwaterować bo za krótko. Ale nie przyjmują nas
przesympatyczne Węgierki, które są wolontariuszkami. Zapomniałem
wspomnieć, iż większość Albergue obsługują wolontariusze.
Alberga skromna ale za to ma klimat, po rozpakowaniu chcemy iść na
mszę są dwa kościoły w jednym msza o 11:00 w drugim o 12:00
wybieramy ten pierwszy ale jeszcze spotykamy w kościele dwóch
księży, którzy odprawiają cichą mszę. Msza na której jesteśmy
jest drugą mszą w niedzielę na terenie Hiszpanii. Po mszy robimy
zakupy w małym sklepiku i wracamy do Albergue. Na miejscu spotykamy
cztery Polki, które są z Warszawy. Przesympatyczne kobiety dzielą
się z nami obiadem, ale jak mówi przysłowie na szlaku jeżeli się
z kimś podzielisz zostanie ci to oddane. Tak było też i w tym
przypadku, ponieważ spotkaliśmy się jeszcze raz ale już w
Santiago i tam one były w biedzie nie miały nic do jedzenia a była
niedziela i musiały udać się na dworzec kolejowy a następnie
przejechać do Lizbony a z stamtąd samolotem do kraju więc
odwdzięczyliśmy się im za obiad w Hospital de Órbigo. Ale
odszedłem od tematu. Hospital de Órbigo małe miasteczko przecięte
rzeką Órbiego a oba brzegi łączy kamienny romański most.
Miasteczko liczy zaledwie 1000 mieszkańców jak sama nazwa mówi
hospital czyli w pierwotnej wersji był tu szpital przeznaczony do
obsługi pielgrzymów.
Następny
dzień już nie będzie taki łatwy czekają nas poważne podjazdy.
- DST 70.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 25
Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
siódmy dzień jazdy 26.07.2014 r. Sahagun – Leon
Nie
ustępujemy, wstajemy chyba najwcześniej od wszystkich, gdy kończymy
śniadanie pierwsi pielgrzymi wstawiają z łóżek. O 6:30 jesteśmy
w drodze. Na szlaku mijamy sztuczne kanały do nawadniania pól, żeby
nie te kanały i sztuczne nawadnianie to by tu nic nie urosło. Około
południa złapana pierwsza guma w naszych rowerach. Nie łatamy
dziury tylko wymieniamy dętkę, połata się na noclegu. Do stolicy
prowincji Leon docieramy koło południa, jest to piękne i stare
miasto. Mimo 70 km i nawet jednego podjazdu na 800 m jesteśmy dość
szybko. Chcemy dotrzeć na nocleg jeszcze przed sjestą. W Leon są
dwie Albergue jedna droga druga tania przy klasztorze. Wybieramy te
tanią. Po zakwaterowaniu idziemy zwiedzać miasto i Katedrę Santa
María de la Regla i
tam kogo spotykamy naszego znajomego Pitera, jak się później
okazuje śpi tam gdzie my. W Leon chcieliśmy jeden dzień odpocząć
ale nic z tego, nie ma takiej możliwości dlatego postanawiamy, że
następnego dnia wstaniemy trochę później i przejedziemy ok 30 km
i znajdziemy nocleg. Zapomniałem dodać, iż w cenie mamy jeszcze
śniadanie.
- DST 90.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 24
Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
szósty dzień jazdy 25.07.2014 r. Castrojeriz – Sahagun
Etap bez historii. Wyjazd z Castrojerez jest jeszcze ciemno i dość chłodno. Praktycznie nic się nie dzieje. Nie za bardzo jest co wspominać nawet zdjęć nie za wiele. Do Sahagun przyjeżdżamy ok 15:30, dość późno nie za bardzo nam się chce szukać Albergue. Wjeżdżamy do pierwszej, którą napotkamy jest to prywatna ale cena to chyba 7-8 euro od osoby. Sala sypialna dość duża i do tego pełna młodych Włochów, którzy są dość hałaśliwi jeżeli hałasem można nazwać jeden nieprzerwany krzyk. Robimy jak zwykle zakupy na kolację. Kolacja na wypasie narobiliśmy tyle, że mamy jedzenie na następny dzień rano. Włosi mają żarcie na jeszcze większym wypasie na olbrzymich patelniach smażą jagnięce kotleciki i do tego dużo smażonej papryki. Zapach roznosi się wszędzie. Następny dzień nie będzie ciężki dlatego idziemy później spać.










- DST 100.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 23
Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
piąty dzień jazdy 24.07.2014 r. Belorado – Castrojeriz
Chyba był to najdłuższy etap w Hiszpanii, ponad 100 km. Z Belorado jak zwykle w Hiszpanii o świcie. I zaczęły się podjazdy na razie skromnie bo na ok. 800 m, ale za to później są wspaniałe widoki. Około 10:00 dojeżdżamy Burgos. Jak zawsze koła rowerów prowadzą nas pod Katedrę Świętej Marii. Piękna gotycka katedra jeszcze piękniejsza w środku, można ją odpłatnie zwiedzać ale my nie mamy czasu, szkoda. Przed katedrą spotkaliśmy znaną nam z dnia poprzedniego grupę kolarską z Diecezji Koszalińskiej jeszcze tego dnia spotkamy ich ponownie. Zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednym zdarzeniu podczas posiłku na przystanku autobusowym spotykamy Pitera, Amerykanina, który to od marca jest w drodze. Najpierw przejechał na rowerze Amerykę od Kalifornii po Florydę a następnie wsiadł w samolot i przyleciał do Europy. I tak jeździ po starym kontynencie. Według jego opowiadań był w Austrii, Węgrzech, Polsce Włoszech i teraz jest w Hiszpanii. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy go jeszcze spotykać kilkukrotnie. Aby znaleźć nocleg musieliśmy zjechać z obranego szlaku. Ale co tam koło 15:00 wjeżdżamy do Castrojerez. Na pierwszy rzut oka dziura ale gdy się trochę pochodziło po miasteczku całkiem przyjemnie nawet było supermarkado gdzie spotkaliśmy Pitera. Zakwaterowanie w Alberdze prowadzonej przez gminę nikogo nie ma ale jest kartka, że można zajmować łóżka. Pod koniec dnia sala sypialna pełna do tego późnym wieczorem przyjeżdża rowerzysta, który musi spać na podłodze. Pod wieczór zapowiada się na burzę ale przechodzi bokiem i nas mija. Alberga nie jest wyposażona w piec ale posiada tylko sandwich i czajnik elektryczny. Ale i z tym dajemy sobie radę przygotowujemy dużą misę sałatki i robimy sandwiche. Nad miasteczkiem górują ruiny zamku jeszcze z czasów walk z Maurami.











- DST 80.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 22
Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
czwarty dzień jazdy 23.07.2014 r. Logrono – Belorado
Wyjazd
o świcie z Logrono jeszcze ciemno, pierwsi pielgrzymi ruszają na
szlak. Pierwsza próba wyjazdu się nie powiodła, wjechaliśmy na
rondo, które prowadziło do autostrady, trochę się
przestraszyliśmy, że znajdziemy się na autostradzie. Cofamy się
do miejsca gdzie prowadzi szlak pieszy i jedziemy jak pokazują
muszle i żółte strzałki. Nie jest źle, teren utwardzony, Po
drodze mijamy winnice szkoda, że jeszcze nie ma winogron. Teren
płaski, jazda wzdłuż autostrady nową i nie uczęszczaną drogą.
Po drodze mijamy pielgrzymów, którzy wędrują w tylko jednym
kierunku na zachód ku oceanowi. W Najera spotykamy dwóch starszych
mężczyzn, którzy prowadzą dwa osły noszące na grzbiecie ich
bagaże. Przez całą drogę mamy po prawej stronie pasmo góry
Kantabryjskich a za nimi szlak północny i ocean. My jedziemy przez
zupełnie inny region północną część hiszpańskiej Mesety.
Pustynia żadnego cienia, od czasu do czasu drzewo oliwne. Co jaki
czas zatrzymujemy się aby się napić wody. Woda jest dostępna w
każdej wiosce aqua portable woda do picia. Hiszpania jest idealna
dla rowerzystów, mimo braku ścieżek rowerowych to drogi są w
super stanie a co najważniejsze puste. Koło południa dojeżdżamy
do miejscowości Santo Domingo de la Calzada. Według tradycji nazwa
miasta pochodzi od św. Dominika Garcia, który przebywał tutaj w XI w. Według przekazów ludowych zbudował on groblę (hiszp.
calzada)
dla wygody pielgrzymów idących do Santiago. Z jego inicjatywy miał tez zostać zbudowany
szpital, obecnie luksusowa Albergua .
W mieście tym spotykamy dużą grupę polskich rowerzystów Diecezji
Koszalińsko – Kołobrzeskiej udających się również do
Santiago. Los chciał, że spotykaliśmy ich jeszcze dwa razy. Po
odpoczynku udaliśmy się jeszcze w 22 km odcinek do noclegu, który
był w Belorado jesteśmy już w prowincji Kastylia i Leon. Po
przybyciu na miejsce oczywiście sjesta i wszystko zamknięte czekamy
około godziny. Pieczątka w paszporcie pielgrzyma i uzyskanie adresu
Albergi ale i tam jeszcze zamknięte ale w końcu gdzie nam się
śpieszy. Czekamy po otwarciu otrzymujemy łóżko na ogólnej sali,
kąpiel i krótka drzemka. Po drzemce zakupy kolacja i spać.
- DST 80.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 22
Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 31.03.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
trzeci dzień jazdy 22.07.2014 r. Puente la Reina – Logrono
Hiszpania
upragniona Hiszpania. Drugi dzień jazdy przez ostatni etap.
Najważniejsze jest to, że nie trzeba się martwić o noclegi.
Albergi na szlaku są wszędzie, lecz w tym państwie nie ma dużych
marketów w których moglibyśmy zrobić tanie zakupy. Pozostały nam
marcada i supermarcada, nie jest źle ceny podobne jak u nas lecz
mniejszy wybór towaru. Jedno co pocieszające to to, że wino
kosztuje 1 euro. Do kolacji obowiązkowo wino. Jemy dużo warzyw,
praktycznie głównie papryka, pomidory, cukinia i takie tam inne.
Owoców mało i są drogie. Ten etap był pełen niespodzianek,
wyjechaliśmy ok. 6:00 i od razu podjazdy ale co tam jesteśmy
niesieni myślą, że każdy przejechany kilometr zbliża nas do
celu. W przed południem odpoczynek w Los Arcos. Podobają mi się
nazwy tych miejscowości takie romantyczne, dźwięczne, wpadające w
ucho, nie to co w Niemczech czy Francji. W Los Arcos spożywamy
śniadanie a następnie jedziemy po pieczątkę do Credenciala a tam
spotykamy Słowaczki i Polki, które idą razem wymiana kilku zdań
pozdrowienia i nierozłączne Buen Camino to pozdrowienie będzie nam
towarzyszyć do końca naszego szlaku. Po drodze spotykamy
pielgrzymów z całej europy i świata. Koło południa dojeżdżamy
do miasteczka Viana. Ładnie brzmi Viana, i co słyszymy muzyka.
Postanawiamy sprawdzić co się dzieje a tam festyn całe miasteczko
świętuje, łatwo rozpoznać miejscowych od turystów czy
pielgrzymów. Miejscowi ubrani w strój baskijski na biało z
czerwonymi chustami na szyi. Adam się dowiaduje, że za chwilę
odbędzie się Encierro
dosłownie zamknięcie. Cóż to jest to Encierro chyba mało kto nie
słyszał o biegu byków ulicami Pampeluny, to właśnie jest
Encierro nie mogliśmy przegapić takiej okazji aby obejrzeć to
wydarzenie. Znajdujemy miejsce na schodach kościoła. Mieszkańcy
przygotowuje się do wydarzenia w mgnieniu oka główna ulica
pustoszeje drzwi i witryny sklepowe zostają zabezpieczone
specjalnymi kratami i dechami. Młodzi i starsi mężczyźni są już
gotowi aby spotkać się w oko w oko z pędzącymi bykami. Kobiety i
dziewczyny tylko spoglądają na swoich śmiałków. W powietrzu czuć
atmosferę napięcia i wreszcie są najpierw jeden potem drugi byk,
biegną na oślep ale cóż to są niemrawe a nawet osowiałe.
Wszyscy próbuję je ożywić, zachęcić do biegu a nawet ataku. Po
części się to udaje, byki są coraz bardziej ożywione. Zabawa
przednia wszyscy są podekscytowani i tak przez 30 minut. Nagle
wszystko się kończy, i z powrotem fiesta, bary i kawiarnie
otwierają swoje podwoje i zabawa zaczyna się od początku. My
musimy jechać dalej do Logrono to ok. 15 km. Logrono duże miasto, w
dolinie rzeki Ebro, tam kwaterujemy się w Alberdze i postanawiamy
znaleźć warsztat rowerowy, który by wycentrował moje koło. Udaje
nam się odszukać taki warsztat i za 12 euro centruje koło i
przeprowadza mały serwis. Robimy zakupy na kolację oczywiście w
supermarcado. Po kolacji spać aby następnego dnia wstać oo pełnych
ciemnościach.
Hiszpania © andrzejtcz" />
Krótki odpoczynek © andrzejtcz" />
Śniadanie © andrzejtcz" />
Widoki © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Viana © andrzejtcz" />
Logrono © andrzejtcz" />
- DST 90.00km
- Sprzęt specialized
- Aktywność Jazda na rowerze
Moje Camino Tczew - Santiago de Compostela 2014 dzień 22
Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 31.03.2015 | Komentarze 0
Dwudziesty
drugi dzień jazdy 21.07.2014 r. Roncesvalles - Puente la Reina
W
końcu ostatnia część naszej pielgrzymki przejazd przez Hiszpanię.
Jak zwykle trzecie państwo i deszcz. Szkoda że pada żadnych
widoków niski pułap chmur na Pireneje. Wyjazd z Roncesvalles po
szóstej rano. Mijamy znak informujący, że zostało nam 790 km do
Santiago de Compostela. Pada, jest nieciekawie. Przed nami Pampeluna
(Iruña
) stolica Navarry, miasto pięknie położone i do tego przestaje
padać. Tuż przed wjazdem do miasta jest ALDIK, trzeba zjeść
śniadanie. Robimy kanapki z bagietek, pomidora i mortadeli. Na
miejscu zjadamy ogromne kanapki i wjeżdżamy do miasta. Na razie bez
problemów podjeżdżamy pod Katedrę Santa
Maria
z nagrobkiem Karola III Szlachetnego. Piękny i monumentalny zabytek
ale nie ma czasu na szczegółowe zwiedzanie pieczątka w paszporcie
i jazda. Przejazd przez Pampelunę bez problemu ale poza miastem
problem zjechaliśmy z trasy a policjanci nie znają drogi, trzeba
się cofać kilka kilometrów. Jedziemy szlakiem pieszym masakra
opony przystosowane na asfalt ewentualnie drogi utwardzone a tu
trzeba jechać przez kamienie. W końcu udaje nam się dojechać do
przyzwoitej drogi i dalej jak z górki ale tylko do czasu. Podczas
podjazdu pękł mi łańcuch nie bawimy się w naprawę mamy zapasowy
wymiana. Po drodze spotykamy Koreanki, również jadą na rowerze ale
widać, że błądzą. Do Puente la Reina przyjeżdżamy ok 16:00 nie
szukamy noclegu. Pierwsza lepsza Alberga i jest nocleg. Od tej chwili
nie musimy już się martwić o noclegi, namioty odchodzą w
zapomnienie.
Hiszpania © andrzejtcz" />
Pampeluna © andrzejtcz" />
Katedra w Pampelunie © andrzejtcz" />
Pielgrzymi © andrzejtcz" />
Pielgrzym © andrzejtcz" />
Puente la Reina © andrzejtcz" />
Puente la Reina © andrzejtcz" />