Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi andrzejtcz z miasteczka Tczew. Mam przejechane 4918.00 kilometrów w tym 1439.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy andrzejtcz.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 166.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Poniedziałek, 18 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 1

Ostatni etap Toruń - Tczew na mapach 147 km w rzeczywistości wyszło 166 km. Zdecydowaliśmy się jechać przez Chełmżę, Grudziądz i Kwidzyn. Miało być łatwiej i też tak było do Grudziądza a tam się zaczęły podjazdy ale za to widoki na Wisłę zrekompensowały cały wysiłek. Od Grudziądza prowadzi nas międzynarodowy szlak rowerowy R1. Ale po kolei Chełmża stare miasto na ziemi Chełmińskiej. Najważniejszym zabytkiem Chełmży jest dawny kościół konkatedralny św. Trójcy, jeden z najważniejszych kościołów Ziemi Chełmińskiej, budowany etapami od 1251 do XIV w. droga do Grudziądza przebiega bez problemów ale gdy z daleka widzę Grudziądz to już wiem, że łatwo nie będzie. Wybieramy szlak nadwiślański który prowadzi wzdłuż Wisły. Mieszkam nad Wisłą cale życie ale tu jest inna. królowa polskich rzek płynie spokojniej i dumniej w końcu Grudziądz to twierdza u jej brzegów już dalej nie ma takiego miasta jak Grudziądz ze swoimi murami obronnymi na wysokich wzgórzach. Po pokonaniu wzniesień twierdzy Grudziądz jedziemy przez wioski wzdłuż Wisły szlakiem R1. Po przejechaniu wsi Zakurzewo już do samego domu płasko jak na stole, po drodze mijamy Kwidzyn Białą Górę i w końcu Tczew. 




  • DST 117.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 1

Do Torunia coraz bliżej. Nie ma to jak jechać przez Polskę w Niedziele rano. Trasa Koło - Toruń. Na sam początek Brdów i jego perełka klasztor Paulinów. Parafię św. Wojciecha w Brdowie wzmiankowano po raz pierwszy w 1325 r. Prawdopodobnie już wcześniej na terenie obecnej świątyni istniał skromny, drewniany kościół (bądź kaplica). W miejscu samego kościoła miał istnieć pałac biskupi. Teorię tą potwierdzałby fakt istnienia starej piwnicy, pod kościołem Brodowskim, z XIV wieku. Pewną datą jest rok 1399, gdy w Brdowie istniał już murowany kościół parafialny. W późniejszych wiekach wielokrotnie rozbudowywany i remontowany po pożarach. W 1436 r. król Władysław Warneńczyk istniejącą parafię przekazał pod opiekę ojcom paulinom, według woli swego ojca – Władysława Jagiełły. Ojcowie paulini opiekowali się parafią do 1819 r. i od 1952 do dziś. Następnie Samszyce i oczywiście Ostrowąs. I tu to już można się rozpisywać do woli Tylko od czego zacząć już wiem od księdza śp. Jana Matusiaka, który całe swoje życie poświęcił parafii sanktuarium pani Kujaw i miejscowości Ostrowąs. Jak wspomniałem całe życie poświęcił sanktuarium i Matce Bożej słynącej z uzdrowień. Po trzydziestu latach trochę się zmieniło, powstała droga różańcowa i kościół wypiękniał ale jak było widać orkiestra parafialna została po staremu. Ta orkiestra corocznie witała pielgrzymów, którzy w Ostrowąsie mieli pierwszy nocleg. Po wizycie w Ostrowąse przyjazd do Aleksandrowa Kujawskiego a następnie na nocleg do schroniska PTTK. Cena wygórowana jak na zastane warunki ale to Toruń a nie jakiś miasteczko.  




  • DST 88.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 1

Szlakiem pielgrzymki pieszej. Trasa Męcka Wola - Koło. Miejscowości na trasie Rossoszyca, Zadzim, Uniejów czy też Chełmno n/ Nerem to takie większe miejscowości na naszym i pielgrzymim szlaku. Rossoszyca z 600 letnią parafią i zabytkowym drewnianym kościółkiem. Zawsze trafialiśmy na odpust św. Wawrzyńca, który przypada 6 sierpnia jak odpust to i stragany z "mydłem i powidłem". Nie ma to jak dawniej wiejskie odpusty kto na takim był to nie zapomina do końca życia. Zadzim wieś pierwsza pisana wzmianka o wsi pochodzi z 1386 r. Gniazdo rodu Zadzimskich, którzy zapewne postawili tu drewniany kościół wspomniany na pocz. XV w. W przeszłości Zadzim należał także do Zaleskich z Otoka, Radomickich, Sapiehów, Lubomirskich. Jak dotychczas trasa marzenie lekko z górki wiatr nie wieje. Następną miejscowością to Uniejów. Uniejów otrzymał przywilej lokacyjny przed rokiem 1290 z rąk arcybiskupa Jakuba Świnki, który w 1283 r. ufundował szpital i kościół św. Ducha. W 1331 r. miasto zostało zniszczone przez Krzyżaków. Istniejące wówczas świątynie zostały zrabowane i spalone. Po okresie zniszczeń nastąpił rozkwit gospodarczy i ludnościowy miasta, który przypadł na II poł. XIV w. i XV stulecie. Zabytki gotycka kolegiata z neobarokową wieżą i tu w czasie zaborów ręka carska nie była łaskawa Uniejów jako stare polskie miasto zostało pozbawione praw miejskich i podlega rusyfikacji podczas II WŚ również nie oszczędzono mieszkańców gdzie najbardziej prześladowana przez Niemców była ludność żydowska. Dojeżdżamy do Chełmna nad Nerem oczywiście musieliśmy odwiedzić obóz zagłady w Chełmnie. Liczba 150-250 000 ofiar, prawie wyłącznie Żydów z Kraju Wrty. Zamordowano też ok. 4300 Cyganów (osadzonych przejściowo w obozie na terenie getta w Łodzi), jak i nie-żydowskich Polaków, w tym księży i grupę dzieci Zamojszczyzny oraz czeskiej wsi Lidice. W tym miejscu spotykały się wszystkie grupy pielgrzymie a w pierwszych latach 80 liczba wszystkich grup pielgrzymich liczyła ok 11 tyś osób. To chyba w tamtym czasie był największy bum pielgrzymi w dziejach Polski.
Koło teraz znane z produkcji sedesów, zlewozmywaków i innych akcesoriów łazienkowych ale w przeszłości jako miasto królewskie miało znaczenie ekonomiczne i polityczne. Jeżeli się wędruję po mieście to można je podzielić na trzy części nowoczesną, użytkową ze sklepami i wyremontowanymi kamienicami i część trzecią, która jest częścią najstarszą i chyba najbardziej zaniedbana częścią miasta. Stary rynek po części wyremontowany a po części w ruinie. Widać jak ta część miasta podupada ale to już jest chyba bolączką większości małych i średnich miast Polski. Jeszcze o zabytkach, oczywiście dwa kościoły jeden średniowieczny drugi barokowy i nie wiem, który piękniejszy.   




  • DST 130.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Piątek, 15 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Przyszedł już czas powrotu do domu i ambitny ale niezbyt wygórowany plan pokonania trasy Częstochowa - Tczew w cztery dni. Oczywiście już pierwszego dnia zjechaliśmy z trasy GPS wysiadł a mapa papierowa tylko Polski. I tak ruszamy tylko w drugą stronę trasą pieszej pielgrzymki z Torunia do Częstochowy w latach 1979 - 1986. W 1986 mija 30 lat kiedy ostatni raz szliśmy szlakiem pielgrzymim. Jakże pamięć ludzka jest ulotna ale podczas upływu kilometrów pamięć zaczęła wracać jak też i wspomnienia.
Etap pierwszy Częstochowa - Sieradz/Męcka Wola/ . Po drodze takie miejscowości jak Czarny Las, Kłobuck, Stara i Nowa Brzeźnica Kuźnica i do Sieradza a dokładnie do Męckiej Woli. teraz po kolei Czarny Las był to ostatni przystanek przed Częstochową. Ja nic nie pamiętam za to Basia pamięta numer domu gdzie mieszkała. Za Czarnym Lasem zamiast prosto to skręciliśmy w lewo jak się później okazało zrobiliśmy niezłe kółko bo aż 20 km ale co tam zobaczyliśmy więcej Polski pogoda sprzyja nie jest gorąco czasami mżawka akurat do jazdy. Następną miejscowością to Nowa i Stara Brzeźnica i oczywiście Szczerców z pięknym kościołem Narodzenia NMP.  Noclegi zaplanowaliśmy i zarezerwowaliśmy już w Częstochowie także spokojnie do celu. Sieradz dziwne miasto bo aby zostać miastem wojewódzkim wchłonęło kilka okolicznych wsi i teraz chyba jest jednym z największych powierzchniowo miast powiatowych w Polsce po zmianie województw. My mamy nocleg w Męckiej Woli na kwaterze robotniczej bardzo przytulnie nie ma co narzekać.  




  • DST 15.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Przejazd pociągiem relacji Lublin - Częstochowa. Cóż można pisać o podróży pociągiem. Wyjechaliśmy i dojechaliśmy do Częstochowy. Ale za to w Częstochowie cóż szukanie noclegów nie przysporzyło dużo problemów po prostu dom pielgrzyma i tyle. Po zakwaterowaniu wizyta na Jasnej Górze i praktycznie cały dzień tam spędziliśmy jak i następny. Dwa lata przerwy od ostatniej wizyty u  pani Częstochowskiej. Nie będę się rozpisywał o Jasnej Górze czy też Częstochowie. Wiadomo do Częstochowy przyjeżdża się tylko w jednym celu. 
Za to trasa powrotu do Tczewa a w szczególności do Torunia to ma być trasa wspomnień sprzed trzydziestu a w przypadku Basi sprzed 37 laty ale o tym później. Następny dzień jest dniem wolnym.  




  • DST 147.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 3

Czas zegnać piękne Podlasie. W tym i w ubiegłym roku przejechaliśmy z żoną całe Podlasie od Sejn do Tykocina, od Białegostoku do Kodenia, od krainy łosia do krainy żubra, od Podlasia jezior do Podlasia puszczy od Czarnej Hańczy po Bug i jeszcze wszystkiego nie zobaczyliśmy i zapewne wrócimy jeszcze raz w to miejsce ponieważ warto je zobaczyć ze względu na jej wielokulturowość. Podlasie polskie, litewskie, żydowskie i białoruskie. Podlasie oswojone i Podlasie dzikie. Ale dość sentymentów przecież tytuł brzmi "Piękna nasza Polska cała". Ruszamy w stronę Lublina dotychczas najdłuższy etap. Zapowiada się załamanie pogody a przed nami jeszcze dużo kilometrów a czasu jakby mniej. Ale co tam celem Lublin choć plan był inny ale co tam plany plany zawsze biorą w łeb i nie ma się czym przejmować. najpierw do miasta trzech kultur czyli jak to w komunikatach radiowych brzmi   "stan wody Bugu we Włodawie wynosi ...". Po drodze urokliwe miasteczko Sławatycze gdzie jemy śniadanie. Zmieniamy taktykę wyruszamy bez śniadania a jemy na trasie. W Sławatyczach zostaliśmy zaproszenie do biura ubezpieczeń na kawę oczywiście skorzystaliśmy. Po rozmowie jedziemy do Włodawy. Dość szybko docieramy na miejsce nie zwiedzamy ale jemy obiad pamiętając że przed nami jak się uda to Lublin. Korzystając z mapy i GPS próbujemy znaleźć drogę do Lublina niby nic trudnego krajówką 82 i po sprawie ale też są drogi alternatywne przynajmniej do Urszulina. Pytamy się o drogę do Urszulina każdy podaje inną w końcu rezygnujemy i pędzimy krajówką 82, ruch kołowy znikomy droga nowa dawniej carska o czym świadczą słupy z dwugłowym orłem herbem Rosji carskiej. I tak docieramy do Urszulina. W odległości 60 km od stolicy województwa i największego miasta po prawej stronie Wisły – Lublina, 50 km od Chełma oraz 30 km od granicy z Ukrainą i przylegającego do niej Szackiego Parku Narodowego leży – Gmina Urszulin – serce Polesia i Pojezierza Łęczyńsko – Włodawskiego. Pięknie brzmi i też ładne miasteczko Polesia ale znów wczesna pora na nocleg po wizycie w informacji turystycznej dalej w drogę przed nami Łęczna i do Lublina niewiele kilometrów bo około 30. Jedziemy cały czas krajówką od Łęcznej okropnie ruch niesamowity GPS wskazuje drogi alternatywne ale decydujemy się jechać główną. Do Lublina docieramy około godziny 17:30 i jak mówi stara zasada omijać duże miasta, oczywiście kto by się trzymał zasad. Szukanie noclegów włączam internet i dzwonię brak miejsc, w innych drogo w końcu znajduję kwaterę ale oczywiście właściciel podaje, że niedaleko tylko, że to niedaleko to 10 km a i tak nie dojechaliśmy na miejsce droga na Warszawę brak ścieżek rowerowych, jazda po placach budowy i całe szczęście, że opatrzność nas nie opuszcza po drodze trafiamy na hotel robotniczy warunki bardzo dobre a cena taka sobie ale da się wytrzymać. Po obejrzeniu prognozy pogody postanawiamy, że cel jaki obraliśmy na drugą część dalszej podróży czyli jazda na rowerze z Częstochowy do Tczewa może nie zostać osiągnięty postanawiamy z Lublina do Częstochowy jechać pociągiem. I znów strzał w dziesiątkę.   




  • DST 96.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Poniedziałek, 11 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Nowy tydzień nowe przeżycia cel nieznany zobaczymy jak nam pójdzie jazda. Pogoda piękna słonecznie rano przekraczamy Bug oczywiście promem bo innej przeprawy nie ma. Już poprzedniego dnia całkiem przypadkiem dowiedziałem się, że drugi prom w Niemirowie nie pływa a chcieliśmy tam jechać i 10 km trzeba by było się cofać. Po co wywiesić informację o nieczynnym promie przecież miejscowi wiedzą a pozostali a co to nas. Mniejsza o to rano przeprawa przez Bug a tu niespodzianka rano to znaczy 8:00 a nie 7:00 czy też wcześniej. Ale 8:00 to też umowna godzina w końcu około 7:30 przekraczamy Bug. A po drugiej stronie już jest inaczej tak bardziej po Polsku chatek drewnianych już jakby mniej i cerkwi jakby mniej. Teren zróżnicowany trochę podjazdów i to dość stromych po 6-7%. Po drodze Janów Podlaski i oczywiście stadnina koni arabskich, trzeba zjechać ze szlaku ale co tam być w Janowie i nie zobaczyć koni arabskich. Konie piękne przyzwyczajone do ludzi. Po krótkim zwiedzeniu stadniny dalej w drogę, trochę nudno i do tego gorąco silny wiatr od przodu i tak dojeżdżamy do Terespola. Trzeba coś zjeść oczywiście jakiś market, kanapki a na deser ćwiartka arbuza. Ach zapomniałem o jeszcze jednym miejscu sanktuarium w Pratulinie, miejsce mordu za wiarę Unitów przez wojska carskie. Miejsce przepiękne warto tam wstąpić i obejrzeć można też zjeść oraz się napić kawy i herbaty. My zamówiliśmy naleśniki smaczne ale cóż nie smakuje jak człowiek cały dzień w drodze.
Wróćmy do Terespola jest godzina 13:00 i na szukanie noclegu za wcześnie więc jedziemy dalej jeszcze 20 km do Kodenia. Na miejsce przyjeżdżamy około 15:00 i nie szukając długo wybieramy pierwszą agroturystykę na jaką trafiliśmy po krótkich negocjacjach o cenę obie strony są zadowolone i przyjmujemy nocleg. Po przebraniu się idziemy zwiedzać miasteczko. Docieramy do sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej Pani Podlasia. Po uczestnictwie we mszy św. zwiedzamy świątynię i tu widać ślady panowania carów rosji i niszczenie to co Polskie i katolickie. Smutne są losy Podlasia okresu rozbiorów. Wnętrze przepiękne barokowe. Po zwiedzaniu świątyni jemy kolację w stołówce, która się mieści przy Domie Pielgrzyma, ludzi pełno. Czas wracać na nocleg w oddali zapowiada się na burzę i tak rzeczywiście było w nocy mocno padało ale poranek rześki i przyjemny. Do tego gospodyni poczęstowała nas jabłkami z jej sadu.




  • DST 90.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 1

Żal się żegnać z Białowieżą, jeden dzień to za mało aby się nacieszyć puszczą ale co tam zawsze można wrócić w to miejsce lub poznać nowe. No to ruszamy dalej w Polskę dokąd teraz zajedziemy nie wiem nie planujemy może później gdy zobaczymy dokąd zajedziemy. Najważniejszy cel święta Góra Grabarka święte miejsce prawosławnych. Kto nie słyszał o Grabarce ale o tym później najpierw trzeba tam dojechać i tak jedziemy dalej opuszczając puszczę ale nie lasy. Po drodze spotykamy innych "sakwiarzy" mogło by się wydawać że tu zjechało ich większość. To chyba czar green velo ich przyciąga. Trzeba przyznać, że trasa ułatwia podróżowanie rowerem ale dla nas nie jest trasą zasadniczą dlatego po części jedziemy szlakiem po części drogami powiatowymi czy wojewódzkimi ale i krajówek nie unikamy. Odszedłem od tematu ruszamy drogą 693 przystanek Kleszczele. W miasteczku znajdują się dwie zabytkowe cerkwie z XVIII i XIX wieku i kościół katolicki pod wezwaniem św. Zygmunta Burgundzkiego i tu też rywalizacja pomiędzy prawosławnymi i katolikami w jednym i drugim kościele nabożeństwa i to przez głośniki i tak po jednej stronie język polski po drugiej stronie nabożeństwo w języku starocerkiewnosłowiańskim dosłowny tygiel kulturowy.  Po "obiedzie" czyli kilku kanapkach i po pomidorze udajemy się w dalszą drogę do celu jakim jest Grabarka. Do Grabarki zajeżdżamy około południa, krótki posiłek i czas na zwiedzanie. Miejsce przyciąga uwagę i wzbudza do refleksji jak każde inne miejsce pielgrzymek. Dwie niewielkie cerkwie i do tego te krzyże oznaka, pielgrzymowania ludzi którzy odwiedzali to miejsce przez blisko trzy stulecia. Trochę historii. Święta Góra Grabarka to miejsce, gdzie od stuleci podążają prawosławni pielgrzymi. Jej najstarsze dzieje nie są znane. Góra zasłynęła w 1710r., kiedy epidemia cholery szalała na terenach Podlasia. W tym czasie pewnemu starcowi we śnie zostało objawione, że ratunek można znaleźć na pobliskim wzgórzu. Wierni poszli za głosem Bożym, przynosząc ze sobą krzyże. Z modlitwą obmywali się i pili wodę ze źródełka. Według kroniki siemiatyckiej parafii ratunek od choroby znalazło wówczas ok. 10 tys. ludzi. W podzięce Bogu za cud zbudowano na tym miejscu drewnianą kapliczkę Przemienienia Pańskiego. Cerkiew przebudowywana, remontowana, upiększana dotrwała do 1990r, kiedy to podpalona spłonęła doszczętnie. Nowa cerkiew została wyświęcona w 1998r. Jest już murowana. 
Po zwiedzaniu i ochłodzeniu się w źródełku ustalamy miejsce noclegu mamy do wyboru dwa miejsca Siemiatycze czy Mielnik. Wybieramy Mielnik ponieważ na zwiedzanie Siemiatycz nie było by czasu. Podjęliśmy chyba słuszną decyzję ponieważ Mielnik urokliwe miasteczko z ruinami zamku i kościoła i pięknym widokiem na Bug. Szukamy noclegu i wybieramy camping. pogoda sprzyja na deszcz się nie zapowiada rozbijamy namiot na pustym campingu. Ja jadę po kiełbasę na ognisko Basia szuka coś do rozpalenia ogniska, drewna jest dużo lecz jest mokre ale przy odrobinie samozaparcia udaje nam się rozpalić ognisko i kolacja gotowa po chwili przyjeżdżają trzej rowerzyści, którzy również skorzystali z ogniska. My idziemy spać oni zostają mają czas wstają później od nas. Nasza pobudka to 6:00.




  • DST 70.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Sobota, 9 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Hajnówka, cały dzień poświęcony na zwiedzaniu Hajnówki i okolic a w szczególności wyprawa w Puszczę Białowieską i zwiedzanie Białowieży. Wyjazd wcześnie rano i od razu do puszczy na zobaczenie żubrów to nie liczę nie ta pora dnia i roku. Jazda przez puszczę robi wrażenie niby czym się różni od innych lasów to drzewa i to drzewa ale tu się czuje ogrom i dzikość lasu. Zwalone drzewa nie tknięte ludzką ręką ale i też widzi się spustoszenia jakie robią szkodniki leśne bo zwalonych drzew jest ogromna ilość nie spotykana w innych lasach. Nigdzie się nam nie śpieszy bo i dokąd. W środku puszczy dojeżdżamy do miejscowości Budy i spotyka nas deszcz ale jako, że nam się nie śpieszy przeczekujemy pod parasolami przed zajazdem i tak dwie godziny. W końcu ruszamy dalej i natrafiamy na agroturystykę i jednocześnie skansen w Teremiskach, piękne miejsce. Nim dojeżdżamy do m. Białowieża odwiedzamy jeszcze rezerwat gdzie można zobaczyć mieszkańców Puszczy Białowieskiej i oczywiście żubra króla puszczy. W tym "sielskim" widoku jest i nuta smutku i zadumy gdy się stanie przed zagrodą żubronia. Tak jest jak się człowiek bawi w Pana Boga wówczas widok jest żałosny. To chyba jedno z najsmutniejszych zwierząt jakie można zobaczyć. Żubr zwierze dumne, żubroń zwierze, które jak by mogło mówić to by zapytało człowieku dlaczego mnie stworzyłeś. W końcu dojeżdżamy do Białowieży a tam zwiedzanie kościoła i cerkwi ale co najważniejsze Muzeum Przyrodniczo-Leśne Białowieskiego Parku Narodowego. W muzeum ukazana jest cała puszcza w pigułce nie będę opisywał muzeum bo kto będzie w Białowieży to musi zwiedzić to miejsce. Powrót do  Hajnówki oczywiście przez puszczę. Około 6 km przed Hajnówką uroczysko Krynoczka szkoda, że ogrodzone i zamknięte, szkoda bo to ciekawe miejsce. W Hajnówce jeżeli się dobrze doliczyłem to są trzy cerkwie i trzy kościoły katolickie. Ach ta rywalizacja. Po całodziennym zwiedzaniu puszczy i okolic czas na odpoczynek.




  • DST 100.00km
  • Sprzęt specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piękna nasza Polska cała

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Po zwiedzaniu Supraśla i przespaniu na prywatnej kwaterze ruszamy w dalszą drogę. Pobudka 6:00 wyjazd 7:00 i ruszamy do Hajnówki. Jak to zawsze bywa na takich wyprawach jeżeli się wcześniej planuje trasę w rzeczywistości okazuje się zupełnie co innego. Trasa zaplanowana na 70 km wychodzi 100 i tak już będzie codziennie. A wynikało to z tego, że gdy ja i żona wybieramy się w podróż to po to aby coś ciekawego zobaczyć. Tym razem byliśmy zainspirowani cerkwiami, których u nas nie zobaczymy w takiej ilości jak na wschodzie. Ale najpierw musimy przejechać przez Puszczę Knyszyńską i takie miejscowości jak Cieliczanka, Królowy Most czy Michałowo. Cerkwie i kościoły w tych miejscowościach jakże malownicze i do tego wkomponowane w klimat tamtych miejsc. Trochę o historii tych miejsc Królowy Most miejscowość znana z filmu " U Pana Boga w ...." a tu zdziwienie ale nie rozczarowanie,  przecież to nie to miejsce z filmu. Tę sytuację rekompensuje kaplica św. Anny najstarszy zabytekgminy Gródek, który jest silnie związany z polskością na tych terenach. Miejsce to było miejscem zgrupowania i szkolenia powstańców styczniowych a po upadku powstania miejscem prześladowań ze strony władz carskich. Kaplica została zmieniona na cerkiew a w 1915 roku wróciła do kościoła katolickiego. Oczywiście nie mogło zabraknąć też cerkwi pod wezwaniem św. Anny z początku XX wieku. Szkoda tylko, że wszystkie obiekty sakralne czy to katolickie czy prawosławne są zamknięte. Następną miejscowością jest Gródek i tu również przepiękna cerkiew choć nie jest zabytkowa ale za to z dzwonami nie wiem czy ufundowanymi czy też poświęconymi pamieć cara Aleksandra III, który zasłynął z tego, iż zapoczątkował prześladowania innych narodowości niż rosyjska. Najbardziej prześladowani byli Polacy i Żydzi. Następną miejscowością jest Narew z zabytkami architektury sakralnej. Jedną z nich jest kościół parafialny pw. Wniebowzięcia NMP i Św. Stanisława Biskupa Męczennika. Ufundowany przez króla Zygmunta Starego i jego małżonkę królową Bonę w 1528 roku. Znajduje się on na wzgórzu niedaleko rzeki Narew. Świątynia została odbudowana w latach 1738 - 1748, ponieważ groziło niebezpieczeństwem zawalenia ze starości. Do dziś z pierwotnego kościoła przetrwały dwa obrazy malowane na desce, przedstawiające sceny Ukrzyżowania, datowane na II połowę XVI wieku oraz obraz Matki Boskiej Hodigitri z XVII wieku. Oraz XIX - wieczna cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Konstrukcja cerkwi została wzniesiona na planie krzyża z węższym, zamkniętym trójbocznie prezbiterium i dwoma prostokątnymi zakrystiami. W części zachodniej znajduje się kruchta zwieńczona dzwonnicą. Wejścia poprzedzone są gankami. Historia cerkwi sięga początków XVI wieku, kiedy została ufundowana. W 1882 roku zaczęto budować nową, drewnianą cerkiew, która stoi do dziś jako parafialna cerkiew w Narwi. W 1990 roku w cerkwi pp. Podwyższenia Krzyża Świętego wybuchł pożar. Zostało spalone całe wnętrze świątyni. Dzielni parafianie szybko odrestaurowali spalone wnętrze wraz z ikonostasem i nowymi ikonami. Do Hajnówki zostało 20 km ale o Hajnówce i okolicach to już relacja z dnia następnego bo tam spędziliśmy cały dzień